27
paź

Emocje i magia

Grzegorz Niemczuk opisuje swoje wrażenia z występu w Fouhzou i z wizyty w Quanzhou:

Koncert w Fujian Grand Theatre w Fouzhou (24.10.2019 r.) przeszedł moje oczekiwania. Po pierwsze mieliśmy pełną salę a na widowni wielu muzyków – bo przyszli nauczyciele i studenci Fujian Normal University, a także sporo osób ze szkoły talentów w Quanzhou. Gdy jest pełna sala to zawsze się pięknie gra, jest dużo energii. Ale muszę powiedzieć, że takich owacji jeszcze w Chinach nie miałem – oczywiście były już gorące brawa, ale to co się wydarzyło po tym koncercie zapamiętam do końca życia, bo poczułem się jak w Ameryce Południowej – nie wydawało mi się to możliwe w Chinach. Sądziłem, że Chińczycy są jednak bardziej stonowani i trochę nieśmiali, a tutaj się okazało, że nie. Były okrzyki jak na meczu albo na koncercie muzyki pop. To naprawdę niesamowite i piękne! Dałem dwa bisy a wciąż chcieli jeszcze! I pewnie grałbym dalej, gdyby nie późna godzina. Jestem zachwycony.

Następnego dnia (25.10.2019 r.) odwiedziłem Quanzhou Art School w Quanzhou. Gospodarze przyjęli mnie niezwykle ciepło i sympatycznie. Pokazali szkołę i zajęcia, które się w niej prowadzi. Odwiedziłem m.in. pracownie rękodzieła, w których powstają lampiony i maski na twarze używane podczas przedstawień operowych i teatralnych oraz tradycyjne ruchome marionetki z drewna wykorzystywane do przedstawień. Zwiedzaniu towarzyszył komentarz dotyczący procesu powstawania danego przedmiotu. Poznałem też najwybitniejszego lokalnego artystę rzeźbiarza, który również naucza studentów. Dostałem piękny prezent: właśnie taką ruchomą, drewnianą figurkę.
Nauka przygotowująca dzieci do występów w tradycyjnej operze chińskiej (śpiew i taniec) trwa 6 lat. Miałem okazję obserwować część ćwiczeń wchodzących w program tego kursu – w tym dziewczęta przygotowujące się do tańca z dwoma szablami. Instruktor pokazał mi, jak obracać tymi szablami i nawet sobie poradziłem. W kolejnej klasie widziałem młodzież ćwiczącą na tradycyjnych instrumentach chińskich. Potem specjalnie dla mnie sześcioosobowa grupa młodych muzyków wykonała dwa utwory sprzed ponad 1000 lat. Było to dla mnie niecodzienne przeżycie duchowe. Nie potrafię tego do końca nazwać, bo przecież słucham takiej muzyki, znam ją i pisałem o niej doktorat – ale to była jakaś magia. Młoda wokalistka miała taki głos, że po prostu przeniosłem się w inny świat. Słuchanie utworów, które powstały ponad 10 wieków temu, a które teraz wykonywali młodzi chińczycy, to było naprawdę piękne i wyjątkowe. Uważam, że takie kultywowanie tradycji jest cudowne.
Na koniec wizyty poprowadziłem warsztaty z trzema uczniami i nauczycielem, którzy wykonali dla mnie partie utworów w obecności innych słuchaczy na sali. Skupiłem się na technice – starałem się im przekazać, jak ćwiczyć i jak się uczyć utworów. To były bardzo udane warsztaty.